piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 13

Zapatrzona w blondyna wychodząc z pokoju wpadłam a kogoś wyższego ode mnie. Miał bardzo ładny zapach, lecz szybko się odsunęłam, było mi głupio.
-Przepraszam nie chciałam na ciebie wpaść -podniosłam wzrok i natrafiłam na spojrzenie niebieskich oczu.
-Co tu robiłaś ?
-Odprowadzałam chłopca, nie chciałam na ciebie wpaść-jak gdyby nigdy nic ominą mnie i zamkną za sobą drzwi. Westchnęłam głośno i szybko powędrowałam do chłopaka który już trochę czekał na mnie. W ciszy wsiadłam do samochodu i z piskiem opon ruszyliśmy w stronę naszego domu.

Bastian
Spojrzałem niechętnie na mego brata. Zawsze miał mi dużo do zarzucenia, bo sam się nie potrafił bawić życiem.
-Przecież ci mówiłem byś zostawił te dziewczyny -niebieskooki spoglądał co raz to w okno.
-Wyluzuj, nawet nie wiem o co ci chodzi, przecież nic im nie robię, poza tym z tej starszej w ogóle nie da się czytać, za to młodsza jest jak otwarta księga -Aleks nawet na mnie nie spojrzał, co bardzo mnie irytowało. Lubie być w centrum uwagi gdy mówię.
-Po prostu je zostaw, po twoim czytaniu w otwartej księdze dziewczyna ledwo stała na nogach -mrukną jeszcze coś pod nosem niesłyszalnie, po czym skierował się do wyjścia z pokoju. -Jutro wychodzisz stąd i nigdy nie wrócisz, masz całą noc by zebrać swoje głupie zabawki.
-Chcesz mnie od niej zabrać ! Znowu jak ktoś mi się spodoba niszczysz to ! Nigdzie nie wyjadę chce tu zostać, nie będziesz mi mówił co mam robić ! -nie wiedząc nawet o tym rozbeczałem się, żal mi było zaczynać wszystko od nowa. Znowu od nowa. Mieliśmy tu ładne wynajęte mieszkanie, poznałem fajną dziewczynę, lubiłem to miasto, ale on chciał znowu wszystko zniszczyć.
-Nie pomogę ci, radź sobie sam w takim razie, ale masz zniknąć z tego szpitala -po tych słowach znikną.

Alicja
Domowa pustka mnie przerażała, pokochałam widok wujostwa pełzającego bezradnie po domu. Karolina nie rozmawiała ze mną dużo, z nikim nie rozmawiała, z nikim się nie spotykała. Siedziała w tym swoim pokoju zamknięta i czasem coś do mnie mruknęła. Co tylko pogłębiało domową pustkę. Najwyraźniej nie byłam jej do niczego potrzebna. Wigilia nastała szybciej niż można było se pomyśleć. Niestety spędziłyśmy ją same, a raczej ja oddzielnie a ona oddzielnie w swoim zakątku. Z dnia na dzień czułam jak oddalamy się od siebie, ale nie potrafiłam nic z tym zrobić. Nigdy nie umiałam się o kogoś zatroszczyć miałam od tego mamę, do niedawna ciotkę. Byłam sama ze swoimi treningami w piwnicy, ale to przepadło, moje wcześniejsze życie przepadło. Nie umiałam se poradzić z nową sobą, która do tej pory chowała się głęboko w środku, ale życie to życie, trzeba iść dalej.
Weszłam po cichutku po krętych schodach biegnących w górę, drzwi były uchylone. Podchodziłam coraz to bliżej i ku swemu zaskoczeniu usłyszałam rozmowę dwójki osób. Chłopaka i dziewczyny. Powoli otworzyłam bezdźwięczne drzwi, a moja siostra wraz ze swoim towarzyszem siedzieli przytuleni w ciemnym pokoju oświetlanym tylko światłem z laptopa. Stałam wryta jak słup gdy w końcu zorientowałam się, że to ten różowooki ze szpitala.
-Co ty tu robisz ?! -krzyknęłam, aż ta dwójka podskoczyła. Oboje mieli bardzo zdziwione miny.
-Nie słyszałeś jej ? -Karolina zapytała tak jakby mnie nie było, ten w odpowiedzi wzruszył ramionami.
-Ja tu jestem i pytam się co tu robisz ? -mówiłam już znacznie spokojniej, wciąż nic nie mówił tylko wstał i podszedł do mnie. Patrzyłam prosto w jego różowe oczy, był niższy ode mnie o kilka centymetrów.
-Nie przedstawiłem się, Bastian. Wpadłem odwiedzić Karolinę -jego oczy aż błyszczały z ciekawości odbijając światło z korytarza.
-Kiedy ? -nie mógł tu wejść przez drzwi, cały czas byłam na dole, słyszała bym.
-Jakieś dwie godziny temu -bez namysłu odpowiedział.
-Nie kłam... Masz stąd wyjść ! Już ! -wskazałam palcem drzwi, ten spojrzał przez ramie na dziewczynę siedzącą przy ścianie. Bez szmeru wyszedł a ja za nim, dokładnie zamknęłam drzwi przez okno patrząc jeszcze jak odchodzi.
Po raz drugi wpadłam do siostry pokoju.
-Ile on już tu siedzi !? -patrzyła na mnie, ale nic się nie odzywała -no mów !
-Nic nie muszę ci mówić -nagle się roześmiała -jesteś bezużyteczna, bez ciotki i wujka nie dajesz sobie rady ! Nie ma z ciebie pożytku, dała bym sobie doskonale rady sama, nie potrzebuje kogoś kto będzie mówił mi co mam robić ! Mama też by nie była z ciebie zadowolona, nasi rodzice nie byli by z ciebie dumni tak jak ze mnie, było im żal, powinnaś radzić sobie sama z problemami, ale ty tylko je stwarzałaś -nie rozumiałam kiedy ona się tak zmieniła, co takiego zrobiłam źle. Wyszłam z jej pokoju zamykając za sobą drzwi. Powinnam z nią rozmawiać, powinnam zrobić wszystko byśmy czuły się razem dobrze a nie zrobiłam nic.
Niebawem po całym zdarzeniu wyszłam z domu. Idąc nie oświetloną ulicą czułam tylko jak łzy spływają m po policzkach. Nie umiałam sama poradzić sobie z sytuacją, byłam słaba. Wzrok wlepiony w chodnik i nagle ponownie na kogoś wpadam. Dotykowy telefon ląduje na ziemi, a ja mam małą chwilkę by wymyślić co powiedzieć.

1 komentarz:

Obserwatorzy