czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 28

Zaczęłam się budzić, było mi niesamowicie ciepło, wygodnie i miło. Leżałam na czymś miękkim, poderwałam się z łóżka oglądając się na boki. W pokoju było znajomo biało, byłam tu kiedyś. Szpital. Nawet ten sam pokój. Odwróciłam się w stronę drzwi, wygodnie się układając. Do pokoju zaraz wszedł nie kto inny jak Dylan. Patrzył przenikliwie tymi swoimi zielonymi ślepiami.
-Hej -odezwał się niepewnie.
-Co chcesz? -podszedł do łóżka podsuwając do niego krzesło po czym na nie usiadł. Nie miałam nic na sobie oprócz majtek i kołdry zakrytej po szyje. Nie wiem czemu zostawiają tak ludzi w szpitalach. Oczywiście miałam podpięte do siebie miliony kabelków.
-Chciałem pogadać.
-O czym -spojrzał na mnie poważnie.
-Pamiętasz co powiedziałem ci gdy przyszedłem do ciebie?
-Kiedy?
-Kocham Cię, ja wciąż cię kocham i będę czekał aż ty mnie pokochasz -nachylił się nade mną patrząc w moje oczy. Zakryłam usta naciągając na nie kołdrę, nasze nosy niemal się stykały. Czułam się strasznie źle. -Sprawię, że i ty mnie pokochasz, każda cząstka ciebie będzie pożądała mnie i nikogo innego -mrugnął po czym zniknął. Spojrzałam na drzwi, opierał się o nie Alex. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, nie przywitał się. Wyszedł. Zrobiło mi się jakoś tak źle na sercu.. Tak pusto, jeszcze gorzej niż przez ostatni miesiąc.
Poruszyłam się niespokojnie na łóżku zaraz tego żałując, całe ciało mnie bolało, każdy jego centymetr. Wyciągnęłam ręce spod grubego materiału przyglądając się nim. Widniało na nich sporo sińców, dotykając czułam przeszywający ból. Usiadłam ostrożnie na łóżku trzymając kołdrę pod pachami. Do pokoju wbiegła moja siostra, na jej twarzy malowała się ulga. Łzy pociekły jej po policzkach a ta zaraz doskoczyła do mnie mocno mnie ściskając. Bolało strasznie.
-Ej Karo to boli... -szybko mnie puściła.
-Przepraszam.
-Też się ciesze, ze cię widzę -próbowałam się uśmiechnąć choć to nie za bardzo mi wyszło. Za to Karolina cieszyła się od ucha do ucha, co mnie w głębi duszy także cieszyło.
-Bardzo się o ciebie martwiłam -powiedziała już poważnie.
-A ja o ciebie.
-Ze mną cały czas było wszystko dobrze Alicja, nie potrzebnie się martwiłaś -kamień spadł mi z serca. Siedząc z nią czułam się jak przed całym tym zamieszaniem. Rozmawiałyśmy długo, aż do momentu mojego zaśnięcia. Przed tym kochana siostrzyczka pomogła mi ubrać luźną koszulę od piżamy, strasznie miękka i wygodną. Cieszyłam się, odciągała mnie od całego szaleństwa w głowie.

Siedziałam w samej bieliźnie pod zimną białą ścianą przyglądając się swoim dłoniom. Sporo czasu opierałam przed robieniem tego co każe ten człowiek, lecz z każdą godziną, dniem było coraz ciężej. Moje ciało było wystawiane na wielką próbę, każde uderzenie było coraz mocniejsze, coraz mocniej się na mnie odbijało. Z każdym kolejnym razem łzy płynęły większymi strumieniami przez większość czasu. Lecz mężczyzna się tym nie przejmował. Nagle drzwi się otworzyły, wszedł zadowolony z jakiegoś wyraźnego powodu. Brązowe długie włosy opadały mu swobodnie na ramiona, oczy koloru szarego przyglądały się mi wyraźnie, dość ładna buzia była uśmiechnięta, pieprzyk pod lewym okiem doskonale komponował się z rysami twarzy. 
-Biedna Alicja, nie dość że to ja wykonuję kogoś rozkazy to akurat mnie będziesz za wszystko nienawidzić, szkoda, gdyż ładna jesteś -w tej chwili stał już przy mnie, szybko złapał za włosy stawiając mnie za nogi i przyciągając do jego twarzy. Patrzyłam w te bezlitosne oczy w których malowała się teraz złość. Gdy uniósł rękę w kolejnym ciosie minionych dni..

Obudziłam się cała spocona, szybko dysząc. Zapewne krzyczałam, gdyż obok mego łóżka znajdował się Dylan. Rozpłakałam się, nie chce go, nie chce go tu teraz, chce kogoś przy kim czuję się całkowicie bezpiecznie, w kim zakochałam się mimo woli.
-Zostaw mnie! -zaczęłam krzyczeć gdy jego dłoń spoczęła na mojej -Wyjdź! -rozpłakałam się bardziej, wtedy w drzwiach pojawił się Alex. Wolno podchodził do łóżka patrząc głęboko w moje zabeczane oczy. Chwilę potem był już przy mnie tuląc mnie do swej piersi, zawiedziony Dylan wyszedł trzaskając drzwiami.
-Cssiii, wszystko będzie dobrze -szeptał czule do mego ucha w tym samym czasie głaskając mnie po głowie.

Obserwatorzy