piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 15

Obudziłam się w swoim domu, w swoim łóżku. Strasznie bolała mnie głowa i jakoś nie umiałam się przejmować innymi sprawami. Wstając z łóżka straciłam równowagę starając na czymś okrągłym i zaraz wylądowałam na podłodze.Wcale nie było to miłe spotkanie, ale w końcu rzeczywistość. Z wielkim trudem i głównie na kolanach udałam się do kuchni, w domu nikogo nie było. Nie musiałam przejmować się tym że ktoś zobaczy mnie jak robię coś głupiego. Po wzięciu tabletek na ból głowy zaczęłam się przejmować gdzie moja siostra. Udała się do jej pokoju strasznie wolnym krokiem, ale nie zastałam tam nikogo. Przeszukałam cały dom i mój wysiłek poszedł na nic. Przypomniał mi się ten mały blondynek, Bastian. Jednakże nie miałam do niego kontaktu ani do jego brata. Alex ... usiadłam na ziemię i zaczęłam o nim myśleć, miałam wrażenie że powinnam coś wiedzieć lecz powstała pustka w głowie. Nie mogłam sobie skojarzyć nic związanego z nim, oprócz Dylana. Tylko co konkretnie to nie miałam pojęcia. Wróciłam do swojego pokoju i sięgając po telefon wykręciłam numer bruneta, lecz głucha cisza mnie zdołowała. Co ja mogłam sama zrobić? Przecież to jak szukanie igły w stogu siana. Powoli zsunęłam się na ziemie kładą się wygodnie. Potrzebuje jakiejś ochłody, plaży. Zaraz po przyjściu tej myśli ubrałam się w co kol wiek i wybiegłam z domu nawet nie zamykając drzwi. W tej chwili w głowie nawet nie rozumiałam co miałam, przecież powinna być mi ważna siostra, a nie jakieś głupie pomysły z plażą. Podróż na plażę biegiem wydała się dłuższa niż myślałam. Na całym wybrzeżu nikogo nie było, tylko ja sama. Powoli wchodziłam butami do wody, ta jeszcze nie zamarzła choć i tak już pływały tu niewielkie płaty lodu. Po wejściu po pas do lodowatej cieczy, szybkim tempem zanurzyłam się. Zrobiło mi się zimno, ale i przyjemnie. Zaraz się wynurzyłam, wybiegłam z wody. Nie czułam w ogóle swojego ciała. Czułam się tak dziwnie, tylko przenikające mnie na wskroś zimno. Upadłam na kolana by zaraz wstać i zacząć biec. W końcu wróciłam do domu, wciąż nie czułam nic. Rozbierając się powoli szłam do pokoju zostawiając po drodze przemoknięte ciuchy. Wszystko wyglądało tak jak zostawiłam. Ubrałam się w ciepły dres. Usiadłam przy grzejniku, z minuty na minutę czułam jak wracają mi wszystkie odczucia. Telepałam się z zimna, co raz to owijałam się w koc. Zasypiając miałam dobre myśli i w głowach moją mamę, tak bardzo za nią tęskniłam.

-Ej, ej Alicja ! -otwierałam powoli oczy, a im ukazała się moja mała kapryśna siostra Karolina. -Chciałam jednak jeszcze trochę z tobą posiedzieć.
-Jeszcze trochę ? -przeciągnęłam się i ku mojemu zdziwieniu czułam się bardzo dobrze.
-Tak, coś ty taka jak owad jakiś w tych kocach ?
-A no ten zimno mi było, a ty gdzie byłaś ? -po chwili już dobrze się przebudziłam.
-Nie twój interes -uśmiechneła się uroczo.
-Nie pyskuj mi ... -razem się zaśmiałyśmy. -Weź mi pomóż się z tego wydostać -razem uporałyśmy się ze stertą kocy -nie wierze, że sama się tak zawinęłam.
-No ja też nie, ale mniejsza z tym, wyjdziemy gdzieś, czy zostajemy w domu ? -popatrzyła na mnie pytająco.
-Pizza ? Film ? -ja na nią podobnie.
-Rewelacja, zamówię ! -zbiegła na dół. W tym było coś dziwnego, ale w tamtej chwili jakoś nie bardzo się tym przejmowałam. Chciałam tylko spędzić miły wieczór z siostrą i tak właśnie było. Czas zleciał nam szybko, doskonale się dogadywałyśmy, bawiłyśmy. Razem było nam dobrze jak za dawnych czasów. Tylko brakowało jednego. Całej rodziny razem.
Następnego dnia obudziłam się wabiona ładnymi zapachami które czułam bardzo dobrze, gdyż spałyśmy razem z Karoliną na kanapie w salonie. Wygramoliłam się z posłania i wchodząc do kuchni szeroko się uśmiechnęłam.
-Smacznego -siedziała tam moja siostra przy stole ze smakowitym śniadaniem. Było jak w jakiejś bajce. Tak doskonale i trudno do uwierzenia. Miałam wrażenie, że zaraz się obudzę we własnym łóżku z bólem głowy po jakiejś imprezie.

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 14

Alex
Od kilkunastu dni nie zauważyłem obecności brata. W mieście był spokój, choć tej nocy nie dałem rady usiedzieć w jednym miejscu. Maszerowałem ulicami, szukając jakiegoś natchnienia. Wyciągnąłem telefon z kieszeni wpatrując się w godzinę, gdy nagle ktoś na mnie wpadł i urządzenie upadło. Westchnąłem, nie przyjrzałem się nawet liczbom na wyświetlaczu. Osobą która wpadła na mnie była dziewczyna, szybko zaczęła wycierać swoją twarz, choć i tak były widoczne ślady po jej łzach. Brązowe oczy natrafiły na mnie, lecz były zalane smutkiem nie mogłem im się przyjrzeć, pokazywały dużo uczuć co mi w ostatnim czasie bardzo przeszkadzało. Kilka jej mrugnięć, a oczy znów napełniły się łzami.
-Przepraszam nie chciałam na ciebie wpaść kolejny raz -po tych słowach przypomniałem sobie dziewczynę ze szpitala. Miało w sobie coś co przyciągało uwagę. Zaśmiała się przez chwilę, choć i tak po jej policzkach leciały smużki łez. -Pójdę już -podała mi jeszcze telefon z ziemi po czym minęła mnie jak gdyby nigdy nic. Było mi jej żal, chciał bym ją przytulić pocieszyć, ale nie mogłem. Jestem tu od niedawna i nie bardzo chciałem się do kogoś przywiązywać. Poza tym jak już wyczułem za rogiem stał jej kolega, który mimo wszystkiego w jakimś stopniu polubił dziewczynę. Takie rzeczy niektórzy mocno odczuwają.

Alicja
Mijając bruneta miałam ochotę jeszcze bardziej się rozbeczeć, by w końcu ktoś mnie przytulił, ale nie ... Byłam sama. Minęłam zakręt tworzony przez wysoki, drewniany płot i znowu na kogoś wpadłam.
-No kurr ... nie chciałam -poczułam znajomy zapach, śmiech i patrząc na chłopaka sama się roześmiałam. Był to Dylan który zapewne już dawno się tu kręcił czekając, aż skręcę w te stronę.
-Też miło mi cię widzieć -szeroko się uśmiechną po czym mnie przytulił -nie płacz, wszystko będzie dobrze, zobaczysz -złożył jeszcze delikatny pocałunek na moim czole po czym ruszyliśmy w stronę mojego domu. Za zakrętem z którego przyszłam stał jeszcze niebieskooki. Szłam dalej kiedy mój towarzysz się zatrzymał.
-Co jest ? -spoglądałam raz na jednego raz na drugiego -odpowie mi ktoś ?
-Alicja choć -Dylan wyciągną rękę w moją stronę, nie złapałam jego ręki chciałam wiedzieć o co chodzi.
-On się boi -nagle odezwał się chłopak za mną, odwróciłam się do niego twarzą i znów trafiłam na te piękne oczy.
-A czego ma się bać ? -w odpowiedzi się uśmiechną po czym zaraz dodał.
-Ja tam bym się nie bał -z uśmiechem stał i wpatrywał się za mnie.
-Dość tych żartów, o co w tym chodzi -patrzyłam na tego który w ogóle się nie odzywał, chyba zrozumiał, że najwyższa pora.
-Wytłumaczę ci w domu, możemy iść ? -czemu zawsze odkładają wszystko na potem.
-Albo ze mną, powiem ci od razu -nie wiedziałam co zrobić, chciałam wiedzieć o co chodzi już a do domu nie chciałam wracać. Wiedziałam że będzie tam ten mały Bastian. Złapałam rękę niebieskookiego. A gdy się odwróciłam Dylana nie było, jakby rozpłyną się w powietrzu.
-Będzie na mnie zły ... -stojąc przygryzałam swoją wargę.
-Ja jestem zły, to że jestem inny nie znaczy, że trzeba się mnie bać -spojrzałam się na niego a ten się zaśmiał.
-Inny ? W jakim sensie ?
-Szybszy, silniejszy, wyostrzone zmysły tak jak twój drogi kolega tylko różnią nas niektóre zdolności -lekko się uśmiechną przyciskając trochę mocniej moją dłoń. Wtedy zauważyłam, że wciąż go nie puściłam. -Mój brat mówił, że z ciebie nie da się czytać i miał racje, choć i tak nie jesteś jakaś nietykalna.
-Co masz na myśli ? -położył jedną dłoń na moim policzku drugą zacisną na mojej dłoni zanim się zorientowałam pocałował mnie a zaraz po tym straciłam przytomność.

Obserwatorzy