poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 1


Alicja
Szkoła… dla mnie to po prostu piekło. Mimo, że jestem dość lubiana, coś mnie od niej odrzuca... Większość uważa, że jestem walnięta, bo wszystkich rozsadzam po kątach, ale ja po prostu świetnie się bawię. Skoro mogę mieć wszystko to dlaczego nie innych ludzi? Nikt mnie nie rani... Nikt nie może mnie zranić. Jestem tutaj boginią.
Leżałam z głową na ławce i usiłowałam zasnąć. Ostatnio w swoim łóżku nie mogę tego zrobić. Dlaczego? Stoi przy oknie, a to mi nie pasuje. Nie zasnę na nim, jeżeli go nie przestawią, a jakoś im się nie spieszy.
- Wstawaj! – Usłyszałam nad głową.
- Powiedz to jeszcze raz, a łeb ci urwę! - Momentalnie podniosłam się z siedzenia z żądzą mordu w oczach. Jakiś kujon nie szanuje swojego życia…
- Chciałbym przejść na swoje miejsce. – Jego oczy zaszkliły się, a broda zaczęła drżeć. Brakowało tylko, aby się rozkleił.
-Siadaj, tylko nie wyj! – Odsunęłam się, aby chłopak mógł przejść. Po chwili znów mogłam rozłożyć się na ławce.
Mam swoich zwolenników jak i wrogów. Nie oszukujmy się większość osób stoi za mną… ze strachu. Szczerze mówiąc bardzo mi to odpowiada. Drzemkę przerwały mi krzyki dziewczyn. Z wściekłością uderzyłam pięścią w ławkę. Wszystkie oczy zwróciły się w moim kierunku. Nie przejęłam się tym i ruszyłam w stronę, z której dobiegał hałas.
- Próbuję spać! – zwróciłam się do jednego z chłopaków.
- Gówno mnie to obchodzi! – odparł i głośno się zaśmiał.
- A powinno… - Z szerokim uśmiechem na twarzy złapałam go za ręce i wykręciłam. Poszło mi to łatwiej niż przypuszczałam. Kiedyś chodziłam na lekcje samoobrony, lecz po kilku lekcjach ćwiczyłam sama w siłowni ojca.
-Przepraszam! Przepraszam! – Puściłam go i powróciłam na miejsce. Nikt się mną nie przejął, spokojnie przespałam wszystkie lekcje.
Kiedy się obudziłam było już dość późno. Wkurzona szybko wróciłam do domu. Zastałam tam tylko młodszą siostrę siedzącą na kanapie. Dopiero jak podeszłam bliżej, zauważyłam, że płacze.
- Znowu chłopak cię rzucił? – Zażartowałam.
- Ty zawsze taka byłaś! Nigdy nie umiałaś ocenić powagi sytuacji! Zawsze byłaś górą! Zawsze liczyłaś się tylko ty! Nigdy nie obchodziło cię, co się ze mną dzieje! Rodziców też miałaś głęboko gdzieś! Pieprzona egoistka! – krzyczała.
- Jesteś żałosna… - oznajmiłam i skierowałam się do swojego pokoju.
- Ty chciałaś, by oni zginęli – Pierwszy raz w życiu zatkało mnie. Byłam zszokowana, kompletnie nie wiedziałam o co jej chodzi. Pustka. Nawet nie umiałam jej odpowiedzieć. – O, proszę, zainteresowałaś się? Domyślasz się o co mi chodzi… Nasi rodzice nie żyją... Mieli wypadek, teraz jedziemy do ciotki... To wszystko twoja wina!
Podeszła do mnie i złapała za bluzę. Przez chwilę patrzyłyśmy sobie w oczy. Zobaczyłam ból, smutek, cierpienie, nienawiść… Zamachnęła się i uderzyła mnie w policzek otwartą dłonią.
- Pakuj się – powiedziała i wyszła, zostawiając mnie tak jak stałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy